poniedziałek, 10 października 2016

Czy rękodzieło jest dla każdego?

Czy rękodzieło jest dla każdego?
Od razu odpowiem, że nie. Ale dlaczego wszyscy dookoła myślą, że tak? Tego właśnie nie rozumiem. A może jednak rozumiem... Niestety, chyba rozumiem. To jednakże oznacza, że mam do napisania coś niefajnego.
Niefajnego o nas, naszym sposobie myślenia o pracy naszych babć i mam. O tym jakie są tego konsekwencje.

Jedna Pani ostatnio w rozmowie próbowała mnie usilnie przekonać, że rękodzieło nie może uzyskać właściwej ceny, gdyż Polacy za mało zarabiają. Hola, hola! Stop!

To nie tak!

Czy każdego Polaka stać na oryginalny obraz Chełmońskiego? Czy każdego Polaka stać na złoty zegarek ze słynnej firmy szwajcarskiej? Nie, ale nikt nie mówi, że one muszą kosztować kilkakrotnie mniej, gdyż Polaków nie stać na kupienie ich.

Więc dlaczego ciągle ktoś domaga się aby cena rękodzieła była dostoswana do możliwości finansowych Polaków zamiast rozumieć, że te wyroby mogą kupić tylko ci, których na to stać, lub którzy są skłonni zrezygnować z innych potrzeb, by kupić sobie rękodzieło.

Rękodzieło to towar luksusowy tak samo jak obraz Chełmońskiego. Kogo nie stać na Chełmońskiego, ten kupuje reprodukcje jego obrazów. Kogo nie stać na suknie La Mania, ten kupuje podróbki na halach Marywilska 44 w Warszawie lub gdzieś indziej. Ta sama zasada dotyczy rękodzieła. Kogo nie stać na ręcznie wykonaną poduszkę, lub ręcznie wykonany obrus, ten kupuje imitację wytwarzaną maszynowo, fabrycznie.

Ale skąd wziął się problem z wyceną rękodzieła?

Widzę kilka przyczyn, wzajemnie nakładajacych się na siebie.

Rękodzieło było powszechnie wytwarzane na wsi. To co wiejskie zawsze było uważane za mniej wartościowe niż to co miejskie. Prawie zawsze, a w każdym razie bardzo często.
Mężczyzna pracował zawodowo i przynosił pensję do domu, a jego praca miała w ten sposób wymierną wartość. Kobieta była w domu i wykonywała różne czynności: sprzątanie, gotowanie, wychowywanie dzieci, szydełkowanie, itp. Efekt był taki, że pracę mężczyzny uważano za wartościową, a o kobietach mówiono, że "przecież nic nie robią".
Zapewne z tamtych czasów po dziś dzień praca kobiet nawet na tych samych stanowiskach jest gorzej wyceniana.

Ale przecież kobiety teraz same wytwarzają rękodzielnicze wyroby i same je wyceniają. Dlaczego zatem wyceniają je bardzo nisko? Tak nisko, że cena ręcznie wykonanej rzeczy jest porównywalna z fabrycznie wykonaną?

Znalazłam taką serwetkę w jednym ze sklepów internetowych z rękodziełem. Wykonała ją Pani Ewelina (http://srebrnaagrafka.pl/sklep/lipka/produkt/serweta-ananasowa-45-cm). Dodajmy, iż serwetka jest bardzo ładnie wykonana.



Pani Ewelina wyceniła tę serwetkę na 19 złotych. Serwetka ma średnicę 45 cm. 

Czy Pani Ewelina uważa, że lepiej sprzedać swój wyrób za jakąkolwiek cenę, ale sprzedać, niż czekać aż znajdzie się klient, który zgodzi się zapłacić za serwetkę tyle, ile ona jest faktycznie warta?

Prawdopodobnie tak. Tak właśnie myśli 99% kobiet wytwarzających wyroby rękodzielnicze. I to jest powód, dla którego na rękodziele nie można zarobić, gdyż setki kobiet w Polsce zamiast wyceniać rękodzieło według zasad ekonomii i opłacalności, przyjmuje zasadę, iż to klient decyduje, za ile zostanie rękodzieło sprzedane. Klient zaś nie chce wyjąć kalkulator i przeliczyć, klient pamięta, że babcia robiła to za darmo i rozdawała krewnym. 

Przyjrzyjmy się teraz realiom.
Czerwona serwetka poniżej została wykonana przeze mnie. Ma ona również średnicę zbliżoną do tej, jaką wykonała Pani Ewelina. Jednakże doświadczenie każe mi sądzić, iż serwetka Pani Eweliny powstawała dłużej niż moja. 
Moją wykonywałam 4 godziny. Są to 4 godziny pracy non-stop, bez przerwy na śniadanie, czy toaletę.
Oto zdjęcie serwetki: 



4 godziny pracy non stop. A teraz zróbmy przeliczenie i kalkulację finansową. Za kryterium wyceny bierzemy 3 opcje. Nowa pensja minimalna 2000 złotych brutto, pensja 3500 złotych brutto oraz pensja 5000 zotych brutto (taka jest potrzebna by wynająć samodzielnie mieszkanie i skromnie przezyć miesiąc w dużym mieście). 
Miesiąc pracy składa się ze 160 godzin, zatem wyliczamy ile jest warta godzina pracy przy każdej ze stawek miesięcznych. 
1h pracy przy pensji 2 tys. zł = 12,5 złotego
1h pracy przy pensji 3,5 tys. zł = 21,875 złotego
1h pracy przy pensji 5 tys. zł = 31,25 złotego

Zatem wyliczmy wartość pracy wykonanej podczas tworzenia czerwonej serwetki:
4x 12,5 złotego = 50,216 złotego
4x 21,875 złotego = 87,5 złotego
4x 31,25 złotego = 125 złotych

Do tego należy doliczyć koszt materiału, z którego wykonano serwetkę. Na czerwoną serwetkę zużyłam ok. 3 kordonki Karat 8 firmy Ariadna. W sklepie internetowym Ariadny każdy kłębek kosztuje teraz 2,71 złotego. Czyli do każdej wyceny doliczamy 8,13 złotego. 

4x 12,5 złotego = 50,216 + 8,13 = 58,35 złotego
4x 21,875 złotego = 87,5 + 8,13 = 95.63 złotego
4x 31,25 złotego = 125 + 8,13 = 133,13 złotego

Zatem, gdyby ktoś chciał się utrzymywać tylko i wyłącznie z rękodzieła, to jak powinien wyceniać swoje wyroby?

Pani Ewelina wyceniła swoją serwetkę na 19 złotych. W tej kwocie koszt nici wynosi minimum owe 7 złotych, jeśli nie więcej. Moje doświadczenie mówi, że tę serwetkę wykonywała dłużej niż 4 godziny. Ale załóżmy, że było to tylko 4 godziny. Zatem Pani Ewelina wyceniła swoją pracę na 3 złote brutto za godzinę pracy.

Czy Pani Ewelina chciałaby aby pracodawca płacił jej stawkę 3 złote brutto za godzinę pracy? Zapewnie nie. Zatem dlaczego Pani Ewelina wyceniła swoją pracę tak nisko? Czy Pani Ewelina, gdyby straciła pracę, byłaby w stanie zarobić na życie ze swojego hobby?

Pani Ewelina określa swoją pensję w sposób następujący: 160 godzin pracy tygodniowo po 3 złote wartość każdej przepracowanej godziny. Zatem Pani Ewelina przydziela sobie pensję miesięczną w wysokości 480 złotych brutto. 
To o wiele niżej niż zasiłek dla bezrobotnych, z którego nikt nie jest w stanie w Polsce się utrzymać.

Czyż nie jest przerażające jak niskie poczucie wartości własnej pracy mają w Polsce rękodzielniczki?

Kolega mi opowiadał, że jego znajomy robi na zamówienie łóżka metalowe o artystycznym wzornictwie. Chłopak ten postanowił, że woli wykonać jedno łożko w miesiącu za 15 tysięcy niż 5 za 3 tysiące lub 3 za 5 tysięcy. Takie ma podejście do życia. Udaje mu się znaleźć takich klientów, którzy płacą mu za takie artystyczne wzornictwo łóżka 15 tysięcy złotych. 
Przeliczmy zatem na ile wycenia swoją pracę tamten rzemieślnik-rękodzielnik, dodajmy mężczyzna.

15 tysięcy złotych zarobku miesięcznie. 
Załóżmy, że materiał kosztuje go 1 tysiac złotych, choć nie sądzę. Załóżmy, że za zaprojektowanie wzoru łóżka wziąłby 500 złotych. Pozostaje 13,5 tysiąca zarobku. podzielmy to przez 160 godzin pracy w miesiącu. Teoretycznie rzecz biorąc wychodzi, iż człowiek ów godzinę swojej pracy wycenia na około 85 złotych. Tylko teoretycznie, gdyż takiego łóżka nie wykonuje sie przez 160 godzin. sądzę, iż maksymalnie tydzień czasu i to przesada chyba... Czyli jaka jest realna wycena godziny pracy dokonana przez tego człowieka? 13,5 tysiaca dzielimy przez 40 h pracy, czyli tydzień pracy. Wynik jest interesujący 337,5 złotego brutto. 

Pani Ewelina, aby zarobić na życie rękodziełem musiałaby przepracować 160 godzin non stop bez przerwy i zarobiłaby wyłącznie 480 złotych brutto - czyli nie zarobiłaby na życie.

Znajomy kolegi wyceniał swoją pracę na 337,5 złotego za godzinę pracy. Pani Ewelina na 3 złote. 

Czy z rękodzieła - szydełkwoania, haftu, pracy na drutach itp. - da się zrobić biznes? Niestety nie, gdyż setki, a nawet tysiące kobiet takich, jak Pani Ewelina uniemożliwiają to. 

Czy każdy Polak może zakupić łóżko wykonane przez znajomego mojego kolegi? Nie. Tylko Ci których na nie stać. Więc dlaczego rękodzieło artystyczne wykonywane przez kobiety nie mieliby kupować tylko Ci, których na nie stać? Mogliby, ale kobiety w Polsce wolą mieć samą satysfakcję z faktu, iż ktoś coś od nich kupił, niż realnie wyceniać wartość swej pracy i zarabiać na życie tym, co lubią robić. To bardzo nielogiczne i bardzo trudne do zrozumienia z ekonomicznego punktu widzenia. 

Czy można robić na szydełku jeszcze szybciej, niż ja, aby skrócić czas wykonania produktu? Być może trochę szybciej można, ale to skutkuje spadkiem jakości wykonania wyrobu. Każdy kto robi na szydełku wie, co oznacza określenie luźny splot. Im szybciej się robi, tym luźniejszy splot - oglądałam w Cepelii na rogu Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich w Warszawie obrusy robione na szydełu z taką właśnie cechą. Obiecuję wyjaśnić na czym polega różnica, w kolejnych wpisach. 

Tu zdjęcia - w zbliżeniu - fragmentów mojej serwetki. Tu nie ma tzw. luźnego splotu. 




Ja swoją serwetkę chcę sprzedać za co najmniej 75 złotych. Uwzględniam w tej wycenie fakt, iż ciężko jest osiągnąć w Polsce cenę, o jakiej rękodzielniczka marzy. Inaczej oczekiwałabym minimum  120 złotych za nią. 


Zapraszam na mój FB: www.facebook.com/ManufakturaRekodziela.Laamar
Oraz stronę www.manufaktura-rekodziela.pl




25 komentarzy:

  1. Brawo, świetny artykuł, zgadzam się z nim w 100%. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety rękodzieło w Polsce jest niedoceniany. Cały czas pokutuje przekonanie, że jak przysłowiowa baba zrobi sweter na drutach, to będzie tanio. To pewnie jeszcze pozostalosc po komunie (nie było nic w sklepach i ludzie o kombinowali, moja mama też robiła swetry na zamowienie). Ja też nieraz zanizam cenę swojego rękodzieła, może nie jakoś drastycznie, ale staram się robić tak, żeby mnie się to opłacało i żeby się sprzedało. Chciałabym dożyć czasów, kiedy z rękodzieła mogłabym się utrzymać. A nie traktowac tego jako hobby, z którego raz na czas wpadnie marny grosz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny artykuł . Również szokują mnie ceny na profilach rękodzielniczych i zastanawiam się dlaczego Panie nie mają szacunku dla swojej artystycznej pracy . Cieszę się , że poruszyła Pani ten temat . Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a odpowiedź jest banalna,chcę wspomóc mój marny budżet domowy i przy niskich dochodach pewne 19 bywa cenniejsze od 75 których szansę pozyskania mam marną

      Usuń
    2. Przy takim podejściu Pani budżet nigdy się nie zwiększy, nie sądzi Pani? Nie lepiej sprzedać jedną serwetkę za 60z£, niż 3 po 20zł. Efekt ten sam a pracy 3x mniej

      Usuń
  4. A ja się pytam gdzie w cenie serwetki jest podatek, gdzie zus ? I tu też jest częściowa odpowiedź na pytanie dlaczego tak tani, bo "na czarno" :( W wypadki pani Eweliny to nie jest praca, to hobby, robi, bo lubi, sprzedaje tanio, bo po co ma leżeć, a ona przecież nie pracowała, robienie było dla niej czystą przyjemnością. A że przy okazji robi innym krecią robotę,to co, ona się z tego nie utrzymuje, to jej pasja ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyliczenia są zrobione na podstawie umowy o dzieło, nie opłaca się zakładać działalności gospodarczej mając biznes rękodzielniczy, szczególnie ovatowany

      Usuń
  5. Powtórzę się, pisząc to samo co na FB.
    Cieszę się, że pojawił się też aspekt "wiejskości". Warto zauważyć, że teraz Folk jest trendy, wzory łowickie, haft kaszubski, koronki koniakowskie ciągle są w cenie, w cenie luksusowej... Dlaczego więc dziergające panie się nie cenią?
    Moim zdaniem są trzy opcje, z których każda z rękodzielniczek powinna wybrać swoją. Pierwsza: uczę się , zdobywam warsztat, szkolę techniki, poznaję materiały - nie sprzedaję bo nie mam dobrego warsztatu, jeszcze nie osiągnęłam "mistrzostwa". Druga: jestem dobra w tym co robię, mam warsztat, znajomość technik i materiałów - poświęciłam już dużo czasu aby się nauczyć - jestem warta ceny w jakiej sprzedaję swoje prace!!! Opcja trzecia - coś umiem, coś się orientuje, ale generalnie to przypominam "ciepłe kluchy" i brak mi "jaj"- jeśli tak, to nie sprzedawaj za bezcen, podaruj komuś za darmo! (unikniesz rozczarowania, że ktoś kupił i sprzedaje potrójnie droższe - dałaś mu na to przyzwolenie - dając śmieszną cenę za kawał serca, który włożyłaś w coś co powstało Twoimi rękami ). Przykre ale prawdziwe. Proszę nie brać tego do siebie. Moim zamiarem było poddanie tej sprawy do przemyślenia, podobnie jak autorce postu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko pieknie ale pamietajmy o konkurencji. Jesli na rynku jest tylko jeden pan co tobi takie a nie inne lozka moze sobie zazyczyc tyle ile chce. Jesli w co drugim domu ktos dzierga to cena musi spasc aby mozna bylo cokolwiek sprzedac. Konkurencja obniza cene zbytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkurencja to kwestia windowania ceny, ale jeśli twórcy ustalają cenę poniżej oplacalności ekonomicznej i poniżej pensji minimalnej to nie wina konkurencji, tylko myślenia. Warsztatów metaloplastyki i kowalstwa artystycznego jest mnóstwo, tyle że wszyscy wycenę robią logicznie a nie poniżając siebie samego. Jeśli coś jest nieopłacalne, to po co to robić?

      Usuń
    2. i to mi się podoba , żądać uczciwej zapłaty a jak się nie sprzedaje zająć się czyms innym , pozdr .

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cała prawda.Ja nigdy nie obniżam cen moich wyrobów.Na początku zamówienia mówię cenę i biorę zaliczkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Idealny wpis. Ja też się cenię, bo moje prace nie są dla każdego i nie każdy może je mieć :) Miałam krótki epizod z małym sklepikiem u mnie w mieście, gdzie mogłam wstawić moje prace w komis. Kilka dni po mnie przyszła Pani, która zaczęła zasypywać sprzedawczynię rzeczami, które z ceną sklepową już były bardzo tanie. Oczywiście mi się nie udało, tamta Pani została. Nie jest mi przykro, bo moi Nabywcy są ludźmi wyjątkowymi, których stać na kupienie części mojego życia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I ja też się zgadzam z tym artykułem 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Napisalas w pewnym momencie HOBBY ... i tu pojawia sie kolejny problem sam w sobie. Ludzie mysla ze skoro to nasze hobby i sprawia nam pryjemnosc to wogole piwinnismy robic to za darmo bo to TYLKO nasze hobby. No bo jak mozna kazac placic komus za cos co zrobilismy z przyjemnoscia. Ludziom sie ubzduralo ze praca powinna byc ciezka i nielrzyjemna zeby mozna ja bylo wycenic. Bo jak sprawia nam radosc to juz nie praca wogole, i bo jam siedzisz na kanapie i dziergasz to juz nie praca wiec jak mozesz tyle za to chciec... mam ochote dac im namiary na sklep po materialy jak juz kupia posadzic na tej kanapie i jazda jakzes taki madry ehhh v.v

    OdpowiedzUsuń
  12. A spotkałyście się z taką sytuacją, np.: "O jaka piękna bombka! A 15 szt ile będzie kosztowało?" No, ile? Cena razy 15 i już wiemy. Niestety, nie bo to hurt i za takie zamówienie musi być taniej. Ale ja nie maszyna, nie robię projektu i nie powielam tego raz, pięć, dziesięć czy tysiąc. Na zrobienie każdej muszę poświęcić tyle samo czasu. Dlaczego niektórzy myślą, że dziesiątą robi się szybciej niż pierwszą czy drugą?

    OdpowiedzUsuń
  13. .Zdarzało mi się zrobić coś na zamówienie zanim zaczęłam śledzić wpisy w Internecie i okazało że za mało brałam za swoje prace.Teraz nie mam zamówień jak narazie ,ale jestem madrzejsza.Nici sa drogie nie kupi sie za pare groszy doliczyc prace to musi troche to kosztowac.Przeczytałam świetny post i ciekawe wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zastanawiam się, czy pani Ewelina nie kupiła tej serwetki w ciucheksie. Bo nie mogę pojąć tej ceny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I prawie wszystkie wyroby szydełkowe wrxucane do sklepów internetowych mają tak żenująco niskie ceny :(

      Usuń
  16. Super artykuł. Niestety taka realność, że taka pani Ewelina nie rozumię jaką "usługę" robi innym rękodzielnikom.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten sam problem niestety dotyczy wielu innych "branż". Konkurencja z osobami działającymi "na czarno", lub "przy okazji" lub "hobbystycznie" powoduje że nie można osiągnąć cen które wynikały by z takich bardzo ekonomicznych wyliczeń. Niestety. Life is brutal. Możemy sobie na ten temat podyskutować, ale jeśli chcemy żyć z naszej pracy czasem musimy coś sprzedać. I na tym etapie wypowiedzi pytanie co to znaczy że chcemy żyć? Dla jednych w miarę przyzwoite życie zaczyna się przy dochodzie miesięcznym 5000 netto miesięcznie, a dla innych 19 zł brakuje w skali miesiąca żeby suche kartofle raz dziennie przez tydzień podać na stół rodzinie. Jestem w stanie zrozumieć tych głodnych że tak nisko wyceniają swoją pracę. I proszę mi nie zarzucać że fantazjuję. Sam jestem z dużego miasta i żyję nieźle, ale wielokrotnie jeżdżąc po kraju widuję regiony biedne, gdzie rodziny żyją w kilkunastometrowej drewnianej chałupie, a na kilka osób zamieszkujących jedna osoba pracuje przynosząc 800 - 1000 zl na miesiąc. Dla ścisłości - mężczyzna pracujący u sadownika w regionie Grójecko/Radomsko/Lubelskim jako pomagier od wszystkiego dostaje od 4 do 6 zł/h z czego jeszcze część przepije. Więc nie dziwmy się że ktoś chce podreperować budżet domowy zyskiem z rękodzieła w wysokości 10 czy 15 zł. Boli artystów że ceny są zaniżane? Proponuję podjechać, wyedukować, a przy okazji nakarmić taką biedną rodzinę. Inna kwestia to indywidualizm rękodzielników. Gdyby pojawiło się coś na kształt zrzeszenia, spółdzielni(dawna cepelia) łatwiej było by docierać do klientów, a tak nie dość że stwórz dzieło to jeszcze je sprzedaj - wot problem. Ta nuta sarkazmu pochodzi stąd że też mam inklinacje twórcze, ale koszt dodatkowy to magazynowanie prac niesprzedanych. W moim wypadku gabaryty powodują że zatykam się przy trzeciej/czwartej pracy, a wizje twórcze powodują że brak czasu na reklamowanie nawet w internecie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ktos chce wmowic sobie ze artysci i rekodzielnicy nie maja prawa sie cenic, to zawsze wynajdzie jakiwgos biedaka albo zebraka i napisze, ze inni maja gorzej. Skoro dobrze pan zarabia to niech pan placi za rekodzielo tyle ile nalezy a nie wykorzystuje ludzi z biednych regionow

      Usuń